Yōko Ogawa - "Ukochane równanie profesora"

Yōko Ogawa - "Ukochane równanie profesora"

Tajemniczy ogród po japońsku

 

Yōko Ogawa w piękny sposób pokazuje, jak relacja z drugim człowiekiem może wywrócić do góry nogami całe dotychczasowe życie. Relacja osobliwa, gdyż bohaterowie są niezwykli na miarę Charliego Gordona („Kwiaty dla Algernona”), czy Benjamina Buttona („Ciekawy przypadek Benjamina Buttona”). Ich egzystencja naznaczona jest tragedią.

Historia zaczyna się w momencie, gdy główna bohaterka z polecenia Agencji Pomocy Domowych „Akebondo” trafia do niewielkiego, zapuszczonego domku położonego w głębi ogrodu, gdzie mieszka człowiek cierpiący na osobliwą przypadłość. Siedemnaście lat temu w wyniku wypadku jego mózg uległ uszkodzeniu i mężczyzna stracił umiejętność zapamiętywania nowych rzeczy. Od momentu wypadku zapamiętuje tylko osiemdziesiąt minut z życia, po czym znów wszystko zapomina.

Profesor, jak nazywa mężczyznę główna bohaterka, choć chodzi oklejony karteczkami mającymi przypominać mu o ważnych sprawach oraz w zapleśniałych butach, jest wybitnym matematykiem. Wprowadza kobietę i jej nastoletniego syna w świat nauki, zarażając ich miłością i pasją do liczb.

Kobieta szybka orientuje się, że Profesor rozmawia tylko o liczbach, gdyż są one niezmienne, stanowią bezpieczną przystań. Nieustannie szuka zależności pomiędzy numerem buta czy datą urodzin, bo tylko w ten sposób potrafi nawiązać z kimś kontakt. Bohaterka wpada na pomysł, by wyciągnąć mężczyznę z zapuszczonego domku i pokazać mu świat, o którym ten nie ma zielonego pojęcia. Dobrą okazją zdaje się być mecz baseballu, który Profesor zna jedynie z rzędu cyfr w kąciku sportowym gazety i zdjęć ukochanej drużyny z kolekcjonerskich zdjęć.

Narrację prowadzi główna bohaterka i czytelnik szybko się zorientuje, że jest to opowieść nie o niej, ale przede wszystkim o relacji, jaką jej syn, ochrzczony przez Profesora Pierwiastkiem nawiązuje z mężczyzną. Przypomina to historię Mary Lennox i Colina Cravena bohaterów „Tajemniczego Ogrodu”. Intrygujące jest również to, że przez całą powieść nie poznajemy prawdziwych imion, autorka operuje jedynie przezwiskami, co w połączeniu z przestrzenią niewielkiego domku, w którym spędzamy większość czasu, stwarza atmosferę intymności.

W „Tajemniczym ogrodzie” tym, co połączyło i zarazem „uzdrowiło” bohaterów był tytułowy ogród. Bohaterów „Ukochanego równania profesora” łączy magia liczb. Piękno świata zewnętrznego, a w przypadku omawianej książki, świata symboli i liczb wpływa na wewnętrzny świat matki i jej syna. Ich zaangażowanie sprawia, że zapomniany przez świat Profesor znów, momentami, czuje się potrzebny. „Moja pamięć trwa osiemdziesiąt minut”, to wyrok, z którym musi żyć, ale przy dwójce towarzyszy nie brzmi on już tak strasznie. Ktoś przemawia tym samym językiem, językiem liczb, a przecież porozumienie dusz zdaje się jedną z ważniejszych spraw na świecie.

Sednem „Ukochanego równania profesora” jest przedstawienie relacji międzyludzkich. Ich prawdziwego znaczenia, które autorka decyduje się pokazać poprzez kontrast. Cierpiący na demencję człowiek tak naprawdę „choruje” również na samotność. Zapomniany przez innych, przeżywa podwójną tragedię. Choć nie całkowicie, to jednak uzdrowić może go jedynie drugi człowiek. I to jest to, o czym mówi poprzez książkę autorka. O uzdrawiającej mocy, którą każdy z nas ma w sobie. Wystarczy obdarzyć drugą osobę zainteresowaniem i empatią. A wtedy mogą wydarzyć się cuda.

Tą pozytywną konkluzją można by zakończyć recenzję, ale „Ukochane równanie profesora” to nie powieść dla dzieci z happy endem. Nie tak się ona kończy. Tragedia wpisana jest w tę historię od samego początku do jej ostatnich stron. Tak jak w przypadku wspomnianych już „Kwiatów dla Algernona” czy „Ciekawego przypadku Benjamina Buttona” historia zbudowana jest na tragedii, na cierpieniu i tylko poprzez te elementy można ją właściwie odczytać. A jednak mimo to, paradoksalnie, wszystkie te historie przynoszą ukojenie.