Hiroko Oyamada – „Ogród”

Hiroko Oyamada – „Ogród”

Ogród zoologiczny; dziko rosnący ogród za domem i ten zadbany, istne arboretum, po którym przechadza się wspaniały żuraw. W tych ogrodach dzieją się rzeczy niezwykłe, czasem nierzeczywiste, na granicy jawy i snu. Przechodzą przez nie ciężarne kobiety, przebiegają dzieci. Są pełne życia, tego powoli już gasnącego, jak i jeszcze nienarodzonego, czasem dopiero uzmysławianego. Czasem ogród to coś innego niż miejsce, to konkretna forma, a to w postaci kraba, a to w postaci gekona, której odgadnąć sens to swego rodzaju wyzwanie rzucone przez autorkę.

W „Ogród” trzeba się zanurzyć, oswoić z nim i z jego mieszkańcami. Poczuć się częścią tego świata, świata zwierząt i przyrody, bo to współodczuwanie ubogaca wewnętrznie. Hiroko Oyamada pokazuje, jak człowiek poprzez mrówkę odczuwa miałkość swego istnienia, a poprzez opiekę nad szczeniakiem może znaleźć w sobie pokłady miłości bezwarunkowej. We wszystkich tekstach bohaterowie uczą się czegoś o sobie, zawsze poprzez otaczającą ich przyrodę. Ona też jest furtką do świata magii, której w prozie Oyamady nie brakuje.

Zbiór opowiadań to szesnaście tekstów, napisanych przez autorkę na przestrzeni sześciu lat, ułożonych w kolejności chronologicznej. "Wróżeganie" pojawia się w zbiorze jako pierwsze; motyw podróży, w którą udaje się bohaterka, a my niejako wraz z nią, zagłębiając się w "Ogród", stanowi świetne wprowadzenie. Opuszczamy miasto, by udać się do rodzinnej miejscowości, w której bohaterka nie była od tak dawna, że już nie pamięta trasy, krajobraz widziany zza okna wygląda obco. Czy i ona jest już obca w Suginobō? „Wróżeganie” jak i wiele innych opowiadań, choćby „Pajęcze Lilie” czy „Mądry pies” to historie, w których autorka konfrontuje dojrzałość z młodością. Tytułowy ogród nierzadko jest „sceną”, gdzie spotykają się pokolenia, wpływa na losy bohaterów; ale przede wszystkim stanowi pomost do porozumienia.

Ogród pomaga również w byciu człowiekiem. Tym stworzonym przez naturę, a nie wykreowanym przez wzorce kulturowe czy prawo. Tak dzieje się choćby w „Zagubionym w zoo”. Tu warto zwrócić uwagę na sposób zapisu dialogów, obecny w całej książce i, jak wyjaśnia tłumaczka Anna Wołcyrz, stanowiący znak charakterystyczny dla prozy Oyamady. Dialogi, które nie wiadomo, gdzie się kończą, a gdzie właściwie zaczynają, powodują, że wrażenie gwaru, zbiorowiska ludzkiego staje się niezwykle rzeczywiste. Zaś fakt, że dzieje się to w ogrodzie zoologicznym powoduje, że natychmiast odbieramy je na dwóch płaszczyznach – tej kulturowej, jako mowę, i tej zwierzęcej, jako szum, pozbawione większego sensu dźwięki, brzmiące tak samo, jak w przypadku, gdy wsłuchujemy się w cykady albo ptaki.

Z tego „szumu” Hiroko Oyamada wyławia kilka postaci, zarówno dorosłych, jak i dziecko, które prowadzą monologi wewnętrzne. Poznajemy ich tęsknoty, marzenia, które tu, w ogrodzie zoologicznym, wybuchają w nich z niezwykłą intensywnością. Autorka zdaje się mówić, że obcując z naturą, obserwując nieskrępowane niczym zwierzęta, normy społeczne, których na co dzień musimy przestrzegać, schodzą na drugi plan. Tak można by podsumować ten tekst, ale wydaje mi się, że ta myśl przenika również inne opowiadania, jak choćby „Prognozę”.

Ilość tematów poruszanych w tych szesnastu krótkich tekstach, niejednoznaczność w interpretacji treści sprawia, że po „Ogród” nie da się nie sięgnąć po raz drugi, by odczytać go na nowo. Cytując bohaterkę jednego z opowiadań: „Nie mówię, żebyście tu zaraz wracali. Ale zostawiam wam taką możliwość”.